sobota, 5 grudnia 2015

3. Wendy #FF

Dla nieświadomych, to ten bal jest typu "Chłopak zaprasza dziewczynę"
Na pewno z nikim nie pójdę. Wolę zostać.
Zmęczona ruszyłam do domku numer trzy wraz z Percym. Pozwolił mi iść pierwszej do łazienki, więc szybko byłam w piżamie. Rozpuściłam i trochę rozczesałam włosy.
Usiadłam na górnej części piętrowego łóżka.
Percy bardzo prędko wyszedł z łazienki i usiadł naprzeciwko mnie.
-To jak ? Pogaduchy ? - zapytał
-Okeej...
- Masz kogoś na oku ? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- Tak, to znaczy nie. Nie wiem!
- Leo? - zapytał i spojrzał na mnie podejrzliwie.
-CO ?! Nie! Lubię go ale nie, aż tak.
Dobra. Rozpierało mnie od środka.
- Myślałem, że ty i Leo...-powiedział lekko zawiedzionym tonem
-  No to najwidoczniej źle myślałeś.- odpowiedziałam poirytowana. Nie rozumiem czemu tak łatwo wpadam w złość.
-Dobranoc. - powiedział Percy
-Dobranoc. - odpowiedziałam i opadłam na poduszkę.
Nie mogłam zasnąć. A kiedy zasnęłam, miałam dziwny sen; mianowicie mnie i Leo, trzymaliśmy się za rękę, a potem wszystkich obozowiczów smutnych, płaczącego Leona.
Obudziłam się zlana potem. Było mi strasznie gorąco. Na szybko zdjęłam piżamę i ubrałam pierwsze lepsze ciuchy. Otworzyłam okno i pobiegłam w stronę plaży. Patrzyłam na księżyc w pełni.
Gdy tylko fale zmoczyły lekko moje stopy, poczułam się lepiej. Po jakimś czasie, pomyślałam że lepiej będzie wrócić. Włożyłam piżamę spowrotem i usnęłam.
Rano obudził mnie wiaterek. Zgadnijcie czemu. Bo tępa Wendy nie zamknęła okna!
Wzięłam prysznic, umyłam zęby,ubrałam obozową koszulkę i dżinsowe krótkie spodenki.
Włosy, jak zwykle upięte były w luźnego koka.
Wyszłam z domku. Dzisiaj jest ten bal, i dzień wolny od zajęć. Pomyślałam że mogę poznać więcej osób niż Leo, Percy i Piper.
Chociaż.... Może później. Jestem okropnym leniem!
- Hejka Wendy! - usłyszałam wesoły głos Leona. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak bardzo chciałam, żeby był moim najlepszym przyjacielem.
- Hej Leo! - odpowiedziałam równie wesoło
- To co robimy ? - zapytał mnie chłopak
- Może idziemy na plażę na spacer? - zapytałam
-Okej, idziemy.
Najwidoczniej nie tylko my mieliśmy taki pomysł. Na plaży była również Piper i ... Jakiś blondyn, z tego co wiem chyba Jason.
- Leo! I Wendy. Hej.-powiedział Jason
-Cześć. - odpowiedzieliśmy.
- Leo! To twoja dziewczyna ?
Leo się zarumienił, wiem o co chodzi. Czuł się niezręcznie, tak jak i ja. Na szczęście Piper nas uratowała.
- Jason, zostaw ich w spokoju. Czują się pewnie niezręcznie.
I wzięła chłopaka za rękę, i odeszli.

Tak, tak. Nieźle się rozpisałam. Ale co poradzę! Moja głowa niedługo wybuchnie od nadmiaru pomysłów! A tak z innej beczki; podoba się Wam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz